• 30 PAŹ 21
    Relacja z niemiecko-polskiej wyprawy studyjnej „Rezydencje w północno-wschodniej Brandenburgii”, 28-29 sierpnia 2021 r.

    Relacja z niemiecko-polskiej wyprawy studyjnej „Rezydencje w północno-wschodniej Brandenburgii”, 28-29 sierpnia 2021 r.

    Relacja z niemiecko-polskiej wyprawy studyjnej „Rezydencje w północno-wschodniej Brandenburgii”, 28-29 sierpnia 2021 r.

     

    Od przepychu do ruiny: podróż studyjna Viadriny bada losy brandenburskich rezydencji

    Setki posiadłości i zamków zdobią Brandenburgię. Niektóre z nich są w ruinie i nadają się jedynie na plan filmowy. W innych mieszczą się goście hotelowi lub projekty edukacyjne, a w kilku mieszkają nawet potomkowie rodzin ich dawnych właścicieli. Jak złożona i trudna jest historyczna przeszłość obiektów oraz przyszłe koncepcje ich wykorzystania, przekonała się w dniach 28 i 29 sierpnia 2021 roku grupa uczestników polsko-niemieckiej podróży studyjnej w północno-wschodniej Brandenburgii.

    Peggy Lohse

     

    „Zmartwychwstały z ruin…” – Z sufitu sali balowej w dworku w miejscowości Blumberg spadają pomalowane skrawki gazet i zwisają w dół jak proporczyki. Na dwóch, leżących już na podłodze, widnieje październik 1949 roku jako data wydania – oraz odbitka hymnu NRD. „… i zwrócił się ku przyszłości…” – Tak jak NRD ze swoją reformą rolną i pragmatycznym traktowaniem zabytków zniszczyła substancję starych dworów i zamków mieszkalnych tu, we wschodniej Brandenburgii, tak pierwszy wers jej państwowej pieśni wydaje się tym bardziej paradoksalny i jednocześnie pasujący do teraźniejszości i przyszłości tych posiadłości.
    W sierpniowy, ponury i szary weekend polsko-niemiecka grupa składająca się z pracowników Katedry Zabytkoznawstwa Uniwersytetu Europejskiego Viadrina, absolwentów i studentów różnych kierunków, pracowników urzędów ochrony zabytków z Frankfurtu nad Odrą i Zielonej Góry oraz zainteresowanych mieszkańców regionu wyruszyła w podróż, aby poznać architekturę, stan i zagospodarowanie bardzo różnych rezydencji w powiatach Uckermark, Märkisch Oderland i Oder-Spree.
    W samej Brandenburgii znajduje się około 800 zabytkowych dworów i pałaców, wyjaśnia przewodniczka, historyk sztuki i była dziennikarka kulturalna Marie Luise Rohde z organizacji „Freundeskreis Schlösser und Gärten der Mark” (Przyjaciele Pałaców i Ogrodów Marchijskich) w sobotę wczesnym rankiem, gdy grupa jedzie autokarem przez poranną mgłę w Uckermark. W programie dwudniowej wycieczki jest jedenaście obiektów – od skromnych do okazałych, od baroku przez klasycyzm i historyzm po Schinkla.
    Jako heterogeniczna grupa, rezydencje odzwierciedlają różne etapy i scenariusze zmian społecznych i kulturowych. Jednocześnie stanowią one ważne punkty krystalizacji inscenizowanej i budowanej reprezentacji. Wreszcie, kryją też wspomnienia reakcyjnych uwikłań, zerwania z tradycją czy nieudanych reform epoki nowożytnej. Wywłaszczenie i zmiana funkcji większości dworów po 1945 roku przebiegała tu w podobny sposób jak w zachodniej Polsce na rzecz państwa socjalistycznego, ale bez bariery wrogości narodowej. Prywatyzacja i ponowne wykorzystanie po upadku muru berlińskiego rozpoczęły się po obu stronach Odry z wahaniem.
    Do Marie Luise Rohde i profesora Paula Zalewskiego dołączyli lokalni eksperci, aby wyjaśnić, w jaki dokładnie sposób. Historyk sztuki Beatrix Blum przedstawiła rozwój architektoniczny i przemiany zamku Boitzenburg, który obecnie służy jako hotel dla dzieci i młodzieży oraz miejsce organizacji imprez. Dr Charles Elworthy opowiedział o historii swojego domu w zamku Wartin, który w czasach narodowego socjalizmu był szkołą gauleiterów, a obecnie służy jako miejsce wymiany studentów i przestrzeń dla festiwali muzycznych. Jak wspominali następnego dnia liczni uczestnicy, szczególne wrażenie wywarło na nich staranne umeblowanie i osobiste ciepło, które charakteryzują dziś dom i jego otoczenie.
    W dworze w miejscowości Blumberg Henning von der Osten – jeden z trzech braci, którzy po upadku komunizmu odkupili dwór i gospodarstwo leśne – opowiedział o organizacji rozbudowy domu o pomieszczenia mieszkalne dla rodzin właścicieli, a w przyszłości także o części do udostępnienia dla wsi w gminie Casekow. Wśród nich jest sala balowa z resztkami gazet, która do dziś jest placem budowy.
    Ruiny zamku i pałac Zichow oraz zamek Hohenlandin przypominają nam tylko w szczegółach o wspaniałej i chwalebnej historii, ponieważ oba nie są już zamieszkiwane ani użytkowane, a tym samym niszczeją. Z kolei w Felchow nawet sama gmina zdołała wyremontować wnętrze dworu i uczynić go użytecznym dla społeczności. Miejscowy historyk Richard Borchert pokazuje prywatne zdjęcia z czasów przed upadkiem komunizmu, kiedy to – jak w prawie wszystkich budynkach na trasie wycieczki – mieściły się tu żłobek i przedszkole, sklep spożywczy i zakład fryzjerski. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej te przestronne budynki służyły często jako pierwsze miejsca zakwaterowania dla uchodźców z byłych niemieckich terenów wschodnich.
    Szary i deszczowy drugi dzień wycieczki zakończył się kilkoma bardzo pozytywnymi przykładami koncepcji wykorzystania i przebudowy: Zamek Criewen jest popularnym celem wycieczek jako miejsce edukacji, siedziba Zarządu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry i z zadbanym Parkiem Krajobrazowym Lenné; podobnie Muzeum Oderbruch w Altranft i zamek w Neuhardenbergu z sąsiadującym z nim kościołem Schinkla. W dworze w Sieversdorfie, niedaleko miejsca rozpoczęcia wycieczki we Frankfurcie nad Odrą, Karl-Christoph von Stünzner-Karbe przedstawił, jak jego rodzina odzyskała i przeprojektowała połowę dworu, która nie została zniszczona, oraz przynależny dziedziniec.
    W ten sposób zakończyła się bardzo żywa i imponująca podróż studyjna, która była jednocześnie podsumowaniem seminarium online w Katedrze Zabytkoznawstwa. Czterech studentów: Alla Bahlei, Amelie Sand, Marie Müller i Lukas Lindemann cieszą się, że wycieczka pozwoliła im jeszcze żywiej przeżywać treści seminaryjne: „To imponujące, że można zobaczyć budynki w rzeczywistości i usłyszeć historie od samych właścicieli”. W mieszanej grupie znalazło się również frankfurckie małżeństwo Roswitha i Hans-Jürgen Richter, które zapisało się na wyjazd studyjny głównie z ciekawości. „Nie znasz wielu z tych miejsc. A jeśli już, to nie odwiedzasz ich jeden po drugim, a potem nie masz porównania.” Podobne zdanie ma Alexandra Jelitte, absolwentka kierunku „Kultura i historia Europy Środkowo-Wschodniej”, pracująca obecnie w Federalnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Berlinie: „Uwielbiam takie podróże odkrywcze, takie obiekty w stosunkowo odległych miejscach”.

    Foto: P. Migdalski & P. Lohse